Nowonarodzony człowiek właściwie nie ma nic. Osobowość, umysł, myśli małego człowieka to czysta biała kartka, która z biegiem czasu kreśli się linia własnego ja, kształtowana przez baczne obserwowanie świata i stykania się z ludźmi, których kartka osobowości jest już zapisana. Taki noworodek chociaż nie mówi, poznaje. Jego oczka wirują, biegają po przestrzeni, w której się znajduje i przygląda się „nieznanemu”, które z biegiem czasu staje się „znanym”. Skąd taka malutka kruszynka ma wiedzieć, że ta kobieta, która właśnie wyciąga do niego ręce to jego ciocia? Może jest obca i chce mu zrobić krzywdę? Dopiero, gdy zaobserwuje, że jego mama rozmawia z tą panią i obie się uśmiechają, to przekonuje się do nowej osoby. Patrzy na to co robią inni. Uczy się co jest czym. Powoli jego świat się definiuje. Dzięki obecności rodziców jego świat nabiera wartości. Dobro staje się dobrem a zło złem. Wszystkie etapy przechodzi stopniowo. Każdy kolejny dzień jest pełen niespodzianek, odkryć, nowych rzeczy. I gdzie to wszystko pomieścić w tej małej główce? Ten zagadkowy świat pokazuje swoje oblicza z każdą kolejną minutą. Całe życie to jak sztuka w teatrze. Kurtyna podnosi się w górę i z upływem chwil dowiadujemy się coraz więcej, poznajemy bardziej, zaczynamy rozumieć, wyrabiamy sobie opinie, kształtujemy własny obraz kolejnych scen. Wyciągamy wnioski z tego, co zobaczyliśmy. „robimy notatki z życia innych, aby poprawić własne zachowania”. Nasza kartka osobowości modyfikuje się przez całe życie. Dobrze, że pióro się nie wyczerpuje